Upalny październik za nami, a w technologii też gorąco: Meta daje nam smart okulary – zabawkę rodem z filmów szpiegowskich, Zoom wchodzi do biura drugą nogą, sociale każą sobie płacić za brak reklam, a twórcy AI ostrzegają nas przed… AI. I na to wszystko #PandoraGate.
Spis Treści
Smart Okulary od Ray-Ban & Meta

Wielu już próbowało ale bezskutecznie. Teraz czas na inteligentne okulary od Ray-Ban i Mety. Wyglądają nieźle – dużo lepiej niż wszystkie te hełmofony w rodzaju Apple VisionPro czy Quest (też od Meta). Mocna kamera umożliwiająca robienie zdjęć, nagrywanie czy streamowanie na Facebook lub Instagram, głośniki pozwalające słuchać muzyki czy rozmawiać, bateria która “trzyma” 3 dni. I oczywiście Meta AI czyli oparty o duży model językowy Llama2 asystent głosowy, z którym możemy sobie rozmawiać jakbyśmy byli “na callu”. Tak, to wygląda rozsądnie. Tak, to jak właściwy kierunek. Za jedyne $299.
Zoom Docs

Znana z popularnego komunikatora wideo firma Zoom zapowiedziała Zoom Docs. Zdaniem firmy praca hybrydowa wymaga narzędzia nowej generacji, zbudowanego od podstaw pod jej potrzeby adekwatnie wykorzystującego też generatywną sztuczną inteligencję. Zoom ma już swojego co-pilota Companion AI, nowoczesny komunikator wideo z różnorodnymi funkcjonalnościami wspierającymi współpracę w zespole – takie posunięcie zdaje się więc naturalne.
Zoom pozostaje liderem na rynku komunikacji wideo ale szybko modernizujące się i adoptujące AI pakiety Google Workspace i Office 365 od Microsoft mogą zacząć zabierać mu klientów. A przecież adopcję AI ogłasza też Cisco Webex – kolejna istotna platforma.
Płatne Social Media
Od początku swojego istnienia podstawowym źródłem dochodu mediów społecznościowych były reklamy. Platformy dawały użytkownikom miejsce ekspresji, zbierały ich dane, a następnie na ich podstawie sprzedawały targetowane reklamy. Ale niedawno coś zaczęło się zmieniać. Już na wiosnę Meta wprowadziła płatne “zweryfikowane” konta dla twórców, którym zależy na większych zasięgach (podobnie zrobił też X/Twitter).
Ale teraz Meta idzie dalej: zapowiada płatne ale pozbawione reklam konta dla zwykłych użytkowników. Opcja wychodząca naprzeciw potrzebom klienta? No nie bardzo. To raczej skutek regulacji Unijnych, które wymuszają szereg obowiązków na dużych platformach.
A kolejne serwisy podążają tą ścieżką: TikTok testuje podobny mechanizm, również Google w YouTube forsuje płatne plany odcinając użytkowników ad-blocków. Można żartobliwie powiedzieć, że skończył się czas darmowej działki i od teraz dealerzy FOMO chcą zacząć ściągać opłaty od uzależnionych od sociali klientów.
W sumie to nie wiadomo czy to jest żartobliwe.
Obawiamy się i regulujemy AI
Stackoverflow, największe forum dla programistów, które od lat wspólnie z IDE InteliJ stanowiło podstawę pracy każdego informatyka zwolniło 28% załogi. To oczywiście skutki spadku popularności strony (w zależności od źródła mówi się od kilku do kilkunastu procent) bo ChatGPT et consortes nieźle radzi sobie z generacją lub poprawianiem prostego kodu. Nie trzeba więc już szukać po forum albo pytać bardziej doświadczonych. Niektórzy twierdzą, że nie trzeba już programistów-juniorów.
Więc nie tylko twórcy – informatycy też czują oddech AI choć na razie nie widać paniki. Bo twórcy od pewnego czasu już się organizują: albo pozywają firmy od chatbotów, albo tworzą narzędzia szanujące prawa autorskie, albo blokują możliwości masowego czytania swoich treści. Nawet dumne koncerny w rodzaju Universal Music włączają się do walki z AI.
Tymczasem sami ojcowie-założyciele sztucznej inteligencji są podzieleni co do skutków masowego korzystania z genAI. Yoshua Bengio i Geoffrey Hinton wzywają do utworzenia organizacji i ram prawnych chroniącej człowieka przed sztuczną inteligencją albo proponują, że firmy stojące za AI powinny przeznaczyć 1/3 budżetu na zarządzanie ryzykiem AI. W odpowiedzi Andrew Ng czy Yann LeCun oponują, że tego rodzaju regulacje tylko zwiększą ryzyko bo zatrzymają kontrolę nad technologiami AI w rękach wielkich firm, podczas gdy najlepszym zabezpieczeniem jest otwartość i równy dostęp.
#PandoraGate
Opowieść o wydarzeniach października nie byłaby pełna bez wspomnienia o najważniejszym od lat wydarzeniu w polskim internecie: aferze PandoraGate. Kto przegapił powinien nadrobić: wszystko jest na kanałach YouTube u Sylwestra Wardęgi i Konpskyy’ego, którzy zakopali topór wojenny i wspólnie nagłośnili sprawę. O ile samą aferą i podejrzanymi zajmuje się prokuratura, o tyle bardzo interesującym jest coś innego: to nie policja czy dziennikarze śledczy zebrali dowody i zgłosili podejrzenie popełnienia przestępstwa. Zrobili to ludzie tzw. komenterii czyli twórcy internetowi, którzy zajmują się komentowaniem poczynań innych twórców internetowych. W sumie to dobry znak – przejaw działania społeczeństwa obywatelskiego i samokontroli społecznej. Kudos chłopaki.
Zobacz wcześniejsze trendy technologiczne: wrzesień 2023
Chcesz otrzymywać trendy na maila: zapisz się na newsletter.
Komentuj na Facebook albo Instagram.
Dodaj komentarz