ByteDance ma 9 miesiecy na sprzedaż TikTok w USA lub serwis zostanie zbanowany. W środę rano 24 kwietnia prezydent Joe Biden podpisał stosowną ustawę.
Tak – stało się. I to szybciej niż większość z nas przypuszczała. Spekulowano, że wprawdzie Izba Reprezentantów przegłosowała ustawę ale Senat czy sam prezydent nie będą się spieszyć ze względu na jesienne wybory prezydenckie. Stało się inaczej. Minęło kilka tygodni i ustawa weszła w życie.
Spis Treści
Jak przebiega ban TikTok?
Na początek fakty. Oto kalendarz zdarzeń:
- 6 sierpnia 2020 prezydent Donald Trump publikuje dyrektywę nakazującą chińskiej firmie ByteDance sprzedaż TikTok ze względów bezpieczeństwa narodowego
- nie wchodząc w szczegóły: temat zakończył się umową między ByteDance a amerykańską firmą Oracle, która miała zagwarantować, że dane dotyczące amerykańskich obywateli będą przechowywane na serwerach w USA
- kiedy prezydentem został Joe Biden dyrektywa Trumpa została wycofana ale w zamian zlecono specjalne śledztwo mające zbadać sytuację
- w lecie 2022 na jaw wyszło, że dane amerykańskich użytkowników są oczywiście dostępne dla centrali w Chinach; TikTok dowodził, że podjął działania mające temu zapobiegać
- 22 grudnia 2022 prezydent Biden podpisał ustawę zakazującą korzystanie z aplikacji na urządzeniach państwowych
- wkrótce później rozpoczęły się śledztwa Departamentu Sprawiedliwości i FBI badające działania TikToka, a przedstawiciele zarówno Demokratów jak Republikanów zaczęli zmieniać zdanie na coraz mniej przychylne TikTokowi.
- w marcu 2023 pierwsza próba zablokowania TikToka upadła w Senacie ale wkrótce później rozpoczęły się prace nad nowymi przepisami, które poparły obie partie
- 13 marca 2024, Izba Reprezentantów przegłosowała ban przytłaczającą większością głosów (325-65)
- 23 kwietnia 2024, Senat również zatwierdził ustawę zdecydowaną większością głosów (79-18) wydłużając jednak okres przejściowy z 180 do 270 dni
- 24 kwietnia 2024 – czyli następnego dnia – ustawę podpisał prezydent Joe Biden
- rozpoczął się okres przejściowy: 19 stycznia 2025 upłynie termin 9 miesięcy, który prezydent będzie miał możliwość przedłużyć raz o maksymalnie 90 dni.
- a tak się też składa, że 20 stycznia 2025 to ostatni dzień I kadencji Joe Bidena – jeśli nie uzyska reelekcji to dalsze działania spoczną na następcy (którym może być Donald Trump)
Do faktycznej blokady zostało więc jeszcze trochę czasu ale walka o to czy w ogóle wejdzie w życie wchodzi właśnie na wyższy – sądowy – poziom. Sam fakt możliwej blokady ma już jednak przełożenie na decyzje użytkowników serwisu, reklamodawców i firm, które chciałyby się rozwijać z jego pomocą.
Na czym polega ban TikToka?
W uproszczeniu: firma ByteDance musi do końca okresu przejściowego sprzedać swoją amerykańską spółkę będącą operatorem TikToka w Stanach albo zostać zablokowana. Blokada obejmie strony internetowe i sklepy z aplikacjami – w praktyce więc Apple App Store i Google Play nie będą mogły dystrybuować TikToka. Przyczyna: bezpieczeństwo narodowe.
USA bynajmniej nie będą pierwsze. Całkowity ban na TikTok obowiązuje m.in. w Indiach i na Tajwanie. Wiele krajów Europy, Kanada, Australia czy Nowa Zelandia zakazały instalowania aplikacji na telefonach służbowych swoich dyplomatów czy urzędników.
Paradoksalnie TikTok jest również niedostępny w samych Chinach gdzie ByteDance ma dedykowaną aplikację Douyin.
Dlaczego USA chce zbanować TikToka?
Krótka odpowiedź: to skomplikowane. Ale można wskazać co najmniej dwa główne powody: bezpieczeństwo narodowe oraz wojna handlowa USA-Chiny.
Jeśli chodzi o bezpieczeństwo narodowe główny problem stanowią dane oraz fakt, że TikTok stał się dużym i wpływowym medium. Jak wiadomo wszystkie media społecznościowe gromadzą bardzo duże ilości danych na temat swoich użytkowników. Danych, które są bardzo wrażliwe i dają ogromne możliwości. Jak dotąd jednak wszystkie czołowie sociale należą do firm amerykańskich, które podlegają pod amerykańską jurysdykcję. Teoretycznie też rząd poprzez NSA może mieć do takich danych dostęp.
Tymczasem TikTok jest chiński. Na dodatek zgodnie z Chińskim prawem ma obowiązek podzielić się informacjami na temat swoich użytkowników z władzami Chin jeśli te sobie tego zażyczą. A to tworzy wiele zagrożeń, które nie podobają się władzom amerykańskim. Warto też zaznaczyć, że medium docierające do tak dużej ilości mieszkańców USA – w tym, w szczególności młodych – stanowi potencjalne narzędzie wpływu, dezinformacji czy wręcz propagandy, a to również stanowi ryzyko, które wymaga działania.
Z kolei wojna handlowa USA-Chiny toczy się na wielu płaszczyznach i dotyczy wielu sektorów. Media społecznościowe są jednym z nich. Chiny już wiele lat temu zadbały o to by żadne media amerykańskie nie mogły działać na ich terenie. W Chinach zakazane są więc serwisy Meta (Facebook, Instagram, WhatsApp), X/Twitter, Pinterest, Reddit, Snapchat, Discord, YouTube. Podobnie zresztą jak Google, Wikipedia, Netflix, Spotify czy czołowe amerykańskie telewizje i magazyny. Lista jest długa i ciągle rośnie. Chiny od lat blokują dostęp dając szansę klonowania zachodnich aplikacji i rozwoju na swoim terenie, po czym wspierają ich ekspansję za granicą.
Przez całe lata kraje zachodnie nie miały na to sensownej odpowiedzi i chińskie aplikacje z powodzeniem rozwijały się i konkurowały na rynkach międzynarodowych. Wielu się to jednak nie podoba. W wielu krajach toczy się debata co do przyszłości TikToka – wszyscy jednak patrzą na to co wydarzy się w USA. A jeśli blokada TikToka faktycznie wejdzie w życie to otwartym stanie się pytanie co z innymi chińskimi aplikacjami – takimi jak choćby Aliexpress, Temu czy takie ExpressVPN (używacie chińskiego VPN do zabezpieczania prywatności?)
TikTok: możliwe scenariusze
Zaraz po podpisaniu ustawy przez prezydenta Bidena firma oświadczyła, że zakaz jest sprzeczny z amerykańską konstytucją. Prezes z kolei prezes Shou Zi Chew ogłosił, że “nigdzie się nie wybieramy” oraz, że zakaz łamie wolność słowa. Oskarżenie brzmi dość dziwni w ustach przedstawiciela firmy pochodzącej z kraju, który wolności słowa nie posiada. Faktem jednak jest, że zakaz rodzi kontrowersje. Oczywiście ByteDance pozwała już rząd amerykański i szykuje się długa i zaciekła batalia sądowa, której wynik wcale nie jest przesądzony.
Możliwe scenariusze kształtują się następująco:
- ByteDance wygrywa w sądach i ban zostaje wycofany
- ByteDance wygrywa w sądach ale administracja znajduje nowy sposób i ponawia ban
- ByteDance przegrywa w sądach i sprzedaje TikToka US ale bez algorytmu
- ByteDance przegrywa w sądach po czym wycofuje się z USA
- ByteDance zawiera ugodę sądową i wycofuje się z USA
- TikTok US wchodzi na giełdę w USA czym zyskuje amerykańskich właścicieli
Z pewnością dużo zależy od rozpoczynającej się batalii sądowej. Jednak nawet wygrana tylko opóźni nieuniknione – chyba, że zmieni się polityka rządu (na co się nie zanosi). Może oczywiście dojść do jakiejś ugody sądowej ale będzie to raczej forma negocjacji warunków wyjścia niż szansa na pozostanie w USA. Jeśli natomiast ByteDance przegra to zostanie mu tylko ograniczanie skutków. Algorytmu napędzającego TikToka niemal na pewno nikt nie sprzeda (zresztą nie zgodzi się na to rząd Chin) więc ewentualnie sprzedana może być baza użytkowników i treści. Tyle tylko, że to dałoby szansę rozwoju konkurencji co długofalowo może być szkodliwe. Możliwe wydaje się jeszcze wejście na giełdę w USA tyle tylko, że TikTok US musiałby płacić ByteDance za dostęp do algorytmu. Wątpliwe by taki model biznesowy spodobał się inwestorom.
Wobec tego dla ByteDance najbardziej logicznym scenariuszem wydaje się doprowadzenie do ugody sądowej z dużym odszkodowaniem ale bez sprzedaży czegokolwiek i wyjście “z twarzą” z USA. Firma musi analizować skutki globalne by analogicznie rozgrywać kolejne spodziewane ograniczenia np.: w Unii Europejskiej. Może kalkulować: jeśli rząd USA musiałby zapłacić wielomiliardowe odszkodowanie to może inni by zrezygnowali?
A co na to użytkownicy? TikTok ma w Stanach 170 mln użytkowników. Szacuje się też, że około 5 miliona osób i firm wykorzystuje serwis w celach komercyjnych. TikTok w USA zatrudnia około tysiąca osób. Blokada miałaby więc skutki również dla zwykłych Amerykanów. A to w USA oznaczałoby zalew pozwów z wnioskami o odszkodowania. W dłuższym okresie dałoby to też nowe możliwości innym (amerykańskim) serwisom społecznościowym.
Dodaj komentarz