Czego uczy nas upadek The Artifact?

case study the artifact

Kevin Systrom – założyciel Instagrama – zdecydował się zamknąć swój najnowszy startup po zaledwie jednym roku działania. Zobacz jakie wnioski płyną z analizy przypadku.

13 stycznia 2024 roku okazało się, że aplikacja The Artifact zostaje zamknięta. 

CEO firmy Kevin Systrom w szczerym wpisie podkreślił, że: „Stworzyliśmy coś, co podstawowa grupa użytkowników uwielbia, ale doszliśmy do wniosku, że szansa rynkowa nie jest wystarczająco duża, aby uzasadnić dalsze inwestycje w tym kierunku.”

The Artifact debiutował w ostatnich dniach stycznia 2023 roku czyli niespełna rok temu. O debiucie pisały wszystkie media technologiczne bo założyciele nie byli przypadkowi. Byli nimi: Kevin Systrom i Mike Krieger czyli twórcy Instagrama. Po tym jak w 2018 odeszli z Mety zdecydowali się uruchomić nowe przedsięwzięcie – a ich wybór padła na na aplikację mającą służyć agregacji newsów. Wiele wskazywało, że szykuje się coś dużego.

Szansa Rynkowa

Systrom i Krieger obiecywali, że “Artifact potraktuje poważnie dostarczanie czytelnikom wysokiej jakości informacji” gwarantując, że będą pochodzić ze sprawdzonych źródeł. Dzięki opartemu o AI silnikowi rekomendacji mieliśmy otrzymywać treści dopasowane do naszych potrzeb i preferencji. Planowali zbudować coś co będzie jak TikTok ale dla tekstu.

I faktycznie Artifact powstawał w momencie, kiedy na rynku można było dostrzec pewną niszę. Szum informacyjny to znany problem, a dołączyły do niego coraz liczniejsze fake newsy oraz zamykanie się ludzi w bańkach informacyjnych. Bańki to skutek działania algorytmów mediów społecznościowych, które promują nie tyle treści istotne czy wartościowe, ile te mocno angażujące – w tym takie wzbudzające emocje. Sukces Tiktoka i wywołana przez niego tiktokizacja wielu innych serwisów tylko nasiliły problem bo treści są coraz krótsze i uproszczone. 

Jednocześnie wielkie zmiany zaczął przechodzić Twitter – domyślne źródło szybkich informacji wszystkich, którzy chcą być na bieżąco. Pod koniec 2022 roku działania nowego właściciela – Elona Muska – zaczęły spotykać się z coraz większą krytyką, serwis zaczął zaliczać przestoje, a użytkownicy rozglądać się za alternatywami.

Artifact wprowadzono na rynek w sposób podręcznikowy. Wielka promocja w mediach, a jednocześnie waitlista, na którą trzeba się zapisać. Ale nie czekałem długo i już w połowie lutego sam dołączyłem do beta testerów. 

Przez kolejne tygodnie sporo z aplikacji korzystałem eksperymentując i obserwując wprowadzane nowe funkcjonalności. Ograniczenie tylko do mediów anglojęzycznych okazało się jednak dość uciążliwe, podobnie jak błędy w algorytmie, który rekomendował treści pomimo zmiany w ustawieniach preferencji. Gdzieś w maju przestałem już z aplikacji korzystać – zbyt często serwowała wiadomości, które przeczytałem kilka dni wcześniej. Natomiast zbyt rzadko dostawałem naprawdę ciekawe dla mnie rekomendacje czegoś nowego – z nowych, nieznanych mi źródeł – na co liczyłem rejestrując się w serwisie. 

Rozwój ale bez wzrostu

Wprowadzając nowy produkt na rynek zainteresowana jest nim potencjalnie tylko wąska grupa “innowatorów” czyli osób, które lubią nowinki, eksperymentują, chcą “być pierwsze” i wyznaczać trendy. Jednak w następnym kroku kluczowe jest przyciągnięcie uwagi “wczesniej większości” – jeśli to się nie uda, produkt sukcesu nie odniesie.

The Artifact nie zdołał nigdy wykonać drugiego kroku – widać to na wykresie obrazującym popularność pobrań aplikacji.

źródło: Appfigures

The Artifact nie zdołał nigdy wykonać drugiego kroku – widać to na wykresie obrazującym popularność pobrań aplikacji.

Na wiosnę 2023 roku hype na AI na poważnie się już rozkręcił ale Artifact się na niego nie załapał. Co gorsza wielu użytkowników zaczęło korzystać z chatbotów jako źródeł informacji pytając o zdarzenia i fakty – nawet jeśli narażało ich to na tzw. halucynacje – więc jakaś część potencjalnych użytkowników do Artifact nigdy nie dotarła. W lecie Meta odpaliła Threads czyli własną odpowiedź na Twittera (zwanego już wtedy X) – a to również nie pomogło. Twitter/X wcale zresztą nie upadł.

Tymczasem zespół odpowiedzialny za aplikację wprowadzał w tym czasie kolejne funkcjonalności upodabniające serwis do medium społecznościowego. Inspiracje czerpano też z śmiało korzystającego z grywalizacji Duolingo: weszły punkty, poziomy czy bonusy za codzienne korzystanie z aplikacji. Doszły komentarze. Potem zaś pojawiły się opcje dodawania własnych linków wzorem Pinteresta czy tekstowych wpisów jak w Twitterze – wizja aplikacji zaczęła się coraz bardziej rozmywać.

Wszystkie te działania okazały się daremne i nie przyciągnęły wspomnianej “wczesnej większości”. Rynek “uciekł” w innym kierunku co stało się zapewne oczywiste dla Systroma i Kriegera najpóźniej pod koniec roku. The Artifact pozostał niszową aplikacją dla wąskiej grupy entuzjastów ale bez perspektyw dalszego wzrostu. Podjęli więc radykalną, acz racjonalną decyzję o zamknięciu serwisu.

Czego uczy nas upadek the Artifact?

Cała ta historia jest interesującym przypadkiem, z którego wynika szereg wniosków:

  • trendy są ważne: tworzą zarówno szanse jak i zagrożenia
  • wykorzystanie jakiegoś trendu nie oznacza pewnego sukcesu
  • szansa na rynku istnieje tylko przez pewien czas
  • nowy produkt musi przyciągnąć uwagę “wczesnej większości”
  • ktoś kto odniósł sukces wczoraj nie gwarantuje powtórzenia go dzisiaj
  • wykorzystywanie AI w produkcie też niczego nie gwarantuje

Każdego dnia powstają nowe aplikacje, a wszyscy ich autorzy chcą odnieść sukces. W wielu przypadkach produkt wpisuje się w widoczne trendy i potrafi zagospodarować potrzeby pewnej niszy. Ale ani znane nazwisko, ani wykorzystanie sztucznej inteligencji niczego nie gwarantuje.

Co nie zmienia faktu, że warto próbować.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *